Był to jeden z moich pierwszych kosmetyków Garnier i raczej jeden z ostatnich. Z tej firmy wcześniej miałam tylko balsamy, które akurat sprawdzały się całkiem fajnie.
Na jakiejś promocji skusiłam się na żel do mycia twarzy i dobry wybór to nie był.
Żel ładnie się pienił i miał być peelingujący... miał być. Po użyciu nie było widać oczyszczenia skóry, a tym bardziej nie zdzierał on martwego naskórka. Miałam wrażenie, że cera wygląda po zastosowaniu tak samo jak przed, a chyba nie o to chodzi.
Na dodatek chyba wywołał on u mnie problemy z cerą. Ciężko to stwierdzić bo używałam nowego toniku w tym samym czasie. Odstawiałam te produkty na zmianę, żeby zobaczyć po czym to, ale ciężko mi było to stwierdzić. Odstawiłam oby dwa i po jakimś czasie skóra wróciła do normy. Może nie było to winą tego kosmetyku, tylko po prostu moja cera przechodziła jakiś zły okres, mimo wszystko rozczarowałam się.
Ja raczej nie polecam, a jak u was? Miałyście? Sprawdził się?
nigdy Garniera nie lubiłam, żaden jego kosmetyk do pielęgnacji twarzy się u mnie nie sprawdził
OdpowiedzUsuńJeszcze nie trafiłam na taki peeling do twarzy, który by się u mnie sprawdził,tym bardziej jeśli chodzi o Garniera, lubię z tej firmy tylko odżywkę i maskę do włosów Goodbye Damage :)
OdpowiedzUsuńNie stosowałam, więc nie doradzę, ale to, że odstawiłaś na jakiś czas wydaje się najbardziej rozsądne w takiej sytuacji ;-)
OdpowiedzUsuń